InformacjeKwartalnik Informacyjny 01/2021Wywiady

Baczyńskie Szarlotki – cudowne, roześmiane, pełne optymizmu i radości życia mieszkanki Powiatu Gorzowskiego

Baczyńskie Szarlotki – cudowne, roześmiane, pełne optymizmu i radości życia mieszkanki Powiatu Gorzowskiego. Zawsze chętne do pomocy, aktywne na wielu płaszczyznach. Gotują, pieką, śpiewają, lepią anioły, plotą wianki. Nie mają czasu na nudę.
O tym, co dzieje się w podgorzowskiej Baczynie opowiedzą nam dzisiaj przedstawicielki Stowarzyszenia Koła Gospodyń Wiejskich Baczyńskie Szarlotki.
Wasza historia zaczęła się…
Jakiś czas temu padła propozycja, żeby w Baczynie utworzyć Koło Gospodyń Wiejskich, wiele lat wcześniej takie działało, wiec szukano kogoś, kto się zajmie jego reaktywacją. Mieliśmy wsparcie Pana Wójta Gminy Lubiszyn Artura Terleckiego i mnóstwo materiałów, zdjęć z tamtych czasów, warto było kontynuować tę tradycję. Kiedyś było łatwiej, większość gospodyń chciało się spotykać, robić coś razem, to była fajna forma rozrywki. I tak to się w sumie zaczęło. Po pewnym czasie część z nas została w kole, a część przeszła do Stowarzyszenia, utworzonego w celu pozyskiwania środków. Jako koło nie mieliśmy takich możliwości. Dzięki dofinansowaniom od wielu lat organizujemy zajęcia zumby w Baczynie, do tej pory odbyły się 3 maratony.
Czyli zumba w Baczynie to też Wasza sprawka?
Tak! Nasza zumba cieszy się ogromnym zainteresowaniem mieszkańców gminy. Występowałyśmy nawet w programie telewizyjnym u Artura Andrusa „Ja Cię kręcę”, to była wielka przygoda. Z dumą reprezentowałyśmy gminę Lubiszyn na arenie ogólnopolskiej. Zumba jest dla wszystkich, przychodzą tam też osoby niepełnosprawne, nawet ze znaczną niepełnosprawnością. I też ich aktywizujemy, tańczą z nami, bawią się. Jest bardzo miło.
Jednym słowem Baczyna się z Wami nie nudzi…
Mamy wiele pomysłów, ciągle się rozwijamy, ciągle coś robimy, na różne wydarzenia pieczemy nasze szarlotki na czterdzieści sposobów i nie tylko. Od 5 lat na stadionie piłkarskim organizujemy „Baczyńską szarlotkę”. Teraz musiałyśmy przyhamować i trudno nam się z tym pogodzić, bardzo tęsknimy…
I tak naprawdę wszystko robicie dla ludzi?
Wszystko, co robimy, robimy ku uciesze ludzi, ich uśmiech, zadowolenie to dla nas największa zapłata. W Baczynie, jako Stowarzyszenie Koła Gospodyń Wiejskich „Szarlotka” robiłyśmy jasełka. Pomyślałyśmy, że nam mało, więc założyłyśmy zespół śpiewaczy. Jest to „odnoga stowarzyszenia”. Nikt nas nie uczył śpiewu, emisji głosu, jesteśmy samoukami.
Pamiętacie Wasze pierwsze kroki na scenie?
Pierwszy nasz sukces, to Przegląd Pieśni Maryjnej w Kłodawie w 2019 r. Stanęłyśmy na scenie wraz z naszym akordeonistą Antonim Gordziejewskim, który wspiera nas, towarzyszy podczas występów, ale wiemy, że on ma swój czas w domach opieki, zawsze po naszym śpiewaniu gra solówki. Uwielbia te swoje momenty, a my się cieszymy, że dobrze się z nami czuje. Po występie podeszła do nas starsza pani, bardzo wzruszona, powiedziała, że wyglądałyśmy w naszych niebieskich strojach jak matki boskie, że to takie piękne. Wszyscy uczestnicy otrzymali podziękowanie z rąk Wójt Kłodawy Pani Anny Mołodciak.
W kościele śpiewała z nami także wnuczka Julii, też Julka. „Czarną Madonnę” zaśpiewała tak, że ludzie płakali. Ten występ zainspirował Julkę do nauki w szkole muzycznej, gra na gitarze i śpiewa. Może kiedyś będzie nas wspierała, ma piękny głos.
Kto jest Kierownikiem ekipy śpiewaczej?
Lider Zespołu Śpiewaczego Julia Ozimek zajmuje się organizacją pracy zespołu. Ona wybiera repertuar, dobiera konkretne piosenki, czy pieśni do wydarzenia. W zależności od tego, gdzie nas goszczą. Wiemy, że w Brzozowcu lubią disco polo, to im pośpiewamy. Czasem dawne pieśni ludowe „Nocka szumiała cyt cyt”, „Lat młodości”, „Używaj dziewczyno póki żeś młoda”. Mamy w swoim repertuarze różne piosenki, pieśni.
A dożynki gminne? To też na pewno Wasz klimat?
Śpiewamy na każdych dożynkach. Na pierwszych Julia wymyśliła „Miłość, miłość w Lubiszynie przydarzyła się dziewczynie, lecz ona nie chce być królową wioski, zakochała się w Baczynie, bo Baczyna miodem płynie…”.
Baczynę macie w sercach cały czas?
Mieszkańcy Baczyny mówią, że my ją rozruszałyśmy, że słychać o nas, o Baczynie. Próby mamy w byłej remizie, teraz jest to Centrum Kulturalno – Społeczne. Zawsze możemy liczyć na pomoc sołtysa Baczyny Józefa Witkowskiego, on na naszą również.
Najbardziej ukochana publiczność?
Zapraszane jesteśmy często do Domów Pomocy Społecznej, kochają nas tam. W zaprzyjaźnionym Środowiskowym Domu Pomocy w Brzozowcu każdy z uczestników ma swoją ulubioną „Szarlotkę”. W trakcie wizyt dosłownie nie opuszczają nas na krok, to szalenie miłe. Oni nas nie oceniają, nie krytykują, a i śpiewają z nami! To bardzo wdzięczna publiczność. I o to nam przecież chodzi.

W powiecie gorzowskim słychać o Waszej współpracy ze Starostą…
Taaak! Chcemy podkreślić, że Pani Starosta Powiatu Gorzowskiego, Magdalena Pędziwiatr (Słomińska) nas doceniła, widujemy się przy różnych okazjach. Zawsze nas wspiera, zawsze jest z nami, śpiewa nawet na scenie. Jak tylko słyszy gdzieś, że Szarlotki, to zaraz biegnie do nas i śpiewamy razem. Bardzo cenimy tę współpracę. To jest szalenie przyjemne, czuć wsparcie z Powiatu. To jest nasza mała ojczyzna.
Jest jeszcze ktoś, o kim chciałybyście wspomnieć przy tej okazji?
Warte podkreślenia jest wydarzenie, na które zaprosiła nas Pani prof. dr hab. Elżbieta Skorupska-Raczyńska, Rektor Akademii im. Jakuba z Paradyża. Zwróciła się do nas z prośbą o uświetnienie wydarzenia promującego album i wystawę prac pt.”Twych łąk i lasów mazajki” Pani Stanisławy Plewińskiej. I my, rozśpiewane, ukwiecone jak majowe łąki „Baczyńskie Szarlotki” swoim śpiewem udekorowałyśmy te cudne chwile. Otrzymałyśmy wtedy ogromne podziękowania przede wszystkim za wzruszenie, jakiego doświadczyli zebrani goście. Zupełnie przypadkiem okazało się, że jedna z naszych piosenek była ulubioną piosenką Pani Stanisławy. Przypomniałyśmy jej rodzinne chwile.
Te rodzinne chwile są dla Was bardzo cenne. Tradycja wspólnego spędzania czasu, wspólnych zajęć domowych, to dla Was wciąż ważne, prawda?
Najważniejsze! Wciąż dbamy o to. Mamy na swoim koncie wspólne pierzakowanie. Taka piękna, dawna tradycja… Pewna pani poprosiła nas, czy nie zechciałybyśmy jej pomóc, bo ma dużo piór, no to pomogłyśmy. Teraz w okresie pandemii bardzo nam tego brakuje, ale pojawiły się inne możliwości. Czytamy bajki, wiersze dla dzieci w bibliotece.
No właśnie, pandemia zatrzymała nas wszystkich. Za czym tęsknicie najbardziej?
Za ludźmi, za śpiewaniem. Jesteśmy bardzo ambitne, marzą nam się warsztaty wokalne, chcemy śpiewać najlepiej jak się da. Ale do tego potrzebny jest powrót do normalności. Współpracujemy ze szkołami, z przedszkolami, Jesteśmy zawsze tam, gdzie nas potrzebują, pomagamy jak umiemy. Wiele naszych planów oraz działań jest możliwe dzięki wsparciu Pana Wójta Artura Terleckiego „Dziękujemy za pomocną dłoń”.
Jesteście też uzdolnione manualnie, czy oprócz muzycznych macie doświadczenia plastyczne?
Przed świętami robiłyśmy prześliczne anioły. Na konstrukcję z drutu, na drewnianej podstawce odziewa się materiał moczony w specjalnym kleju, głowę się odlewa w foremce. Kupujemy na ten cel szaliki w lumpeksie. Ale każda z nas specjalizuje się w czymś innym. Ewa uwielbia cekiny, tworzy piękne dekoracje, bombki. Julia szyje, uszyła piękne stroje z dotacji z Powiatu Gorzowskiego, uszyłyśmy prawie 1000 maseczek. Anonimowi sponsorzy zakupili materiały. A my organizowałyśmy dystrybucję dla tych, którzy ich potrzebowali. Cały czas szukamy sponsorów, dobrych ludzi, którzy nam pomogą. Od sponsora mamy sprzęt, który wykorzystujemy w trakcie występów.
I wciąż Wam mało, wciąż szukacie czegoś nowego?
My cały czas szukamy wyzwań. W zeszłym roku kupiłyśmy i same rozwoziłyśmy jabłka do Brzozowca. Staramy się być sympatyczne, komunikatywne, lubimy tych ludzi. Oni nas pamiętają, czekają na nas. Maleńkie drobiazgi sprawiają im ogromną przyjemność. To są te niezapomniane, pełne wzruszenia chwile. W Lubiszynie śpiewałyśmy na uroczystości z okazji Dnia Niepodległości. Doprowadziłyśmy publiczność do łez. To było wzruszenie na najwyższym poziomie.
Byłyśmy w Parku w Mościcach, na zaproszenie Pani Starosty czytałyśmy fragmenty „Balladyny” z okazji Narodowego Czytania. Oczywiście ze śpiewem i dobrym humorem. To było wyjątkowe spotkanie w doborowym towarzystwie. Bardzo nam się podobało, chętnie tam znów pojedziemy.
Czyli nadal jest zapotrzebowanie na taki rodzaj sztuki?
Zespoły ludowe się powykruszały, teraz jest ich bardzo mało.
A jest zapotrzebowanie na zespoły ludowo-śpiewacze. Ludzie chcą słuchać pieśni ludowych, takich, które przywołują dobre wspomnienia, dobrze się kojarzą. Widownia zawsze zwraca uwagę na nasze stroje i wianuszki, które same wyplotłyśmy.
Czasem chcemy wyglądać tak zwyczajnie, mniej oficjalnie, ale ludzie proszą, żeby były kolorowe stroje. Bo się tak dobrze na nas patrzy.

W takim razie życzymy, byście mogły jak najszybciej spotkać się
z publicznością. Powiat Gorzowski jest z Was dumny!!!,